Wczoraj pożegnaliśmy przed ostatnią drogą nasz serdeczną przyjaciółkę, koleżankę,   współpracownicę, długoletnią wiceprzewodniczącą naszego Związku. Tragicznym zrządzeniem losu opuściła nas dużo za wcześnie, powinna nadal być wśród nas. Z jej odejściem ponieśliśmy wszyscy niepowetowaną stratę i jakże trudno nam się z tak wielką stratą pogodzić. Nasza droga Laura była taka, że mijając się z nią w przejściu nie sposób było przynajmniej nie wymienić uśmiechu, czy kilku miłych, ciepłych słów, takich niby bez znaczenia, grzecznościowo… i już codzienne problemy stawały się mniej stresujące, łatwiejsze do rozwiązania. Była naszą koleżanką w pracy na najwyższym poziomie profesjonalizmu, a poza pracą przyjaciółką, zawsze miłą, ciepłą, uśmiechniętą. Kiedy pojawiała się w towarzystwie zawsze robiło się jakoś inaczej … tak sympatycznie, przyjemnie, lżej nawet w trudnych sytuacjach. Łączymy się dzisiaj w bólu z rodziną Laury w przekonaniu, że odeszła do lepszego świata, a jej wspomnienie będzie czyniło nas lepszymi dla bliźnich.     Jakże trudno Laurencjo zaakceptować nam fakt, że już nie będzie Ciebie wśród nas,   że już nigdy nie zaśpiewamy wspólnie „Bandy” … Lauro, bez ciebie smutno i źle.