Część pracowników LW „Bogdanka” S.A. uważa, że kopalnia niczym nie różni się od innych korporacji, zakładów pracy. Osobiście wraz z większością załogi (z którą rozmawiam) uważam, że nasz zakład jest „specyficzny”. Jeżeli brać będziemy pod uwagę tylko administrację wtedy jestem w stanie zgodzić się z tezą, że niczym nie różnimy się od firm korporacyjnych. W naszym przypadku nie możemy osobno brać pod uwagę administracji, a osobno Ruchu Zakładu Górniczego, bo my wszyscy tworzymy jeden wspólny organizm, w którym wszyscy są potrzebni, niezbędni. W przypadku gdy na tydzień zamykamy wszystkie sklepy w Łęcznej, czy coś się stanie, po tygodniowym postoju? Otwieramy je i dalej funkcjonują. A w kopalni? Jeżeli zamkniemy wszystkie stacje benzynowe w Łęcznej to co najwyżej zdenerwujemy się, że musimy jechać do innych miejscowości żeby zatankować. A w kopalni? Czy możemy porównać nasz zakład do Huty, czy Elektrowni gdzie piec nie można wygasić, zgadza się tylko w tych zakładach, są normalne ubikacje nie trzeba wykopać dołek za przenośnikiem żeby się załatwić. „Czy pod tym względem nasz zakład nie jest specyficzny”?

          Razem tworzymy jeden wspólny łańcuch którego ogniwami są poszczególne działy/ oddziały. Na początku tego łańcucha stoi Zarząd, który jeżeli jest silny, mocny to ciągnie bez problemu całość, a jaki my mamy?, niech każdy sam sobie odpowie.

         Co znaczą oddziały przodkowe jeżeli powierzchnia nie załaduje, szyb nie opuści, transport nie dowiezie materiałów, jeżeli przygotówki nie wydrążą na czas to i ściany nie będą miały gdzie się przezbroić i prowadzić eksploatację, kto jak nie dział płac nam naliczy wypłatę, dział zakupów na czas nie kupi potrzebnych materiałów itp. Zawsze twierdziłem że wszyscy są potrzebni dla naszego zakładu nawet i sprzątaczki, które dbają o wizerunek naszego zakładu, a zwłaszcza w dzisiejszych czasach, gdzie chodzą i dezynfekują klamki, barierki itp. Można w ten sposób wymieniać wszystkie komórki organizacyjne które są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania naszego zakładu. Dlatego apeluję do wszystkich aby w tak trudnych czasach, gdzie zagraża nam niewidzialny wróg jakim jest Koronawirus zjednoczyć się i wspólnie podejmować z nim walkę, a nie przerzucać swoje obowiązki na innych.

            W czasie trwania epidemii COVID-19 część działów/oddziałów pracuje zdalnie lub się izoluje od załogi, i bardzo dobrze dla zmniejszenia rozpowszechniania się zarazy. Lecz na oddziałach na pierwszej linii frontu w Ruchu Zakładu Górniczego pracują planistki, które są jak matki dla pracowników:  to ONE w pierwszej kolejności pomagają, podpowiadają pracownikom jak i gdzie jakie tematy załatwić, to ONE wysłuchują niejednokrotnie od pracowników : skarg, pretensji, żali, problemów zarówno w życiu zawodowym jak i prywatnym. Ogólna kancelaria najbardziej jest narażona, gdyż ma styczność z ludźmi zewnątrz zakładu.

           W momencie likwidacji komór materiałowych znajdujących się przy szybach zjazdowych, dla prawidłowego funkcjonowania oddziałów dołowych, kierownicy musieli przyjąć do biur: raczki, klipsy, przedłużki, złączki do kotwienia lub wiercenia, kłoty, szybkozłącza, śruby, wymysłówka, farby, odrdzewiacze, jedynki, trójki, patenty i wiele jeszcze innych rzeczy. Oczywiście nie w każdym biurze to wszystko się znajduje w zależności od specyfiki danego oddziału. Niejednokrotnie wstydziłem się przyjmując gości z zewnątrz, że biura wyglądają jak komory materiałowe, ale taka była/jest potrzeba, aby zapewnić dla zm. 3 czy 4 niezbędne materiały. Osoby dozoru są: wychowawcami, aktorami, prawnikami, sędziami, menadżerami, księgowymi, policjantami – tylko w państwie gdzie policjantowi na służbie by grożono to źle dla niego by się skończyło, a u nas można osobę dozoru ganiać po kukurydzy, można wpierdo…….. w Łęcznej na kebabie, czy bezkarnie na podziale grozić. Chciałbym nadmienić, że to też są nasi pracownicy którzy ciężko pracują dla zapewnienia ciągłości produkcji.

SZCZĘŚĆ BOŻE

PIOTR SZELEST

Przewodniczący ZZ „Kadra”